Wszyscy po nagrodach UEFA dla Roberta Lewandowskiego pieją z zachwytu, że to jest najlepszy polski piłkarz w historii, wręcz dobro narodowe. Nie mam nic do Roberta Lwandowskiego i to co osiągnął w minionym sezonie nie podlega dyskusji. Przy braku sucesów polskiej piłki nożnej w obecnych czasach, jest to rzeczywiście wyczyn, bo wreszcie polski piłkarz coś osiągnął. Zapominamy jednak w tym wszystkim o jednym, że polska piłka nożna na arenie międzynarodowej miała już kiedyś wielkie sukcesy i takie zachwyty nad Robertem Lewandowskim są przynajmniej niestosowne w stosuknu do tych, którzy kiedyś te sukcesy odnosili.
Młode pokolenie w naszym kraju może nie wiedzieć, ale starsi kibice interesujący się od lat piłką nożną pamiętają, że większe sukcesy od Lewandowskiego odnosili chociażby Zbigniew Boniek /wygranie Ligi Mistrzów i trzecie miejsce na świecie z reprezentacją/, Józef Młynarczyk /wygranie Ligi Mistrzów i trzecie miejsce na świecie z reprezentacją/, Jerzy Dudek /wygranie Ligi Mistrzów/. Trzeba też wspomnieć o wspaniałych piłkarzach Gónika Zabrze, którzy dotarli aż do finału Pucharu Zdobywców Pucharu.
W tej naszej euforii przestańmy ustawiać nagrody UEFA dla Lewandowskiego i zdobycie pucharu Ligi Mistrzów, ponad inne sukcesy polskich piłkarzy. Wiadomo, nie codziennie strzela się ponad trzydzieści bramek w Bundeslidze, ale już w Lidze Mistrzów decydujące o sukcesie Bayernu gole strzelali inni piłkarze. Poza tym, wygranie Ligi Mistrzów to wspaniałe interwencje Manuela Neuera, który w finale obronił przynajmniej trzy stuprocentowe szanse Francuzów i gdyby nie Neuer, zdobycie pzez Bayern jednej bramki w finale mogłoby nie wystarczyć.
Cieszmy się, ale z umiarem. Niech Lewandowski pokaże coś więcej niż zawsze w reprezentcji, bo jak na razie, udaje zmęczonego i nie przyjeżdża na mecze z Holandia i Bośnią i Hercegowiną, bo na pewno w tych meczach by nie błyszczał. Chciałbym, żeby wreszcie coś pokazał w reprezentacji, bo na razie za braki sukcesów reprezentacji winę - jak to zwykle u nas jest - ponosi trener reprezentacji. Zapominamy, że to jednak piłkarze grają. Błyszczenie na tle Łotwy, Litwy, czy Estonii, to trochę za mało, jak na takiego piłkarza.